|
Ashtanga Yoga Forum Praktykujący, zaciekawieni, zajawieni, żyjący ashtanga jogą:) |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 17:03, 05 Lis 2007 Temat postu: Te piekielne zwiazki |
|
|
Dzien dobry. Czasu malo, ale skonsultowawszy sprawe z A.S. postanowilem jednak isc za glosem instynktu i otworzyc nowy watek. (Marcinie, czy na pewno umiesz to zrobic? - to znowu glos instynktu, tym razem pelen watpliwosci)...
No wiec jak to jest z tymi kobietami, lamane na mezczyznami? Czy pomagaja, czy tez przeszkadzaja w praktyce? A moze same/sami praktykuja? Razem czy po kolei? No i jak to jest z tym seksem? A jak ze wstawaniem, kiedy drugie pochrapuje w blogostanie kompletnej awidji?
Co o tym myslicie? A moze ktos z Was mial juz kiedys dziewczyne albo chlopaka? I jest sklonny podzielic sie swoimi doswiadczeniami? Oczywiscie w wiadomym zakresie i nie przekraczajac fundamentalnych sawuarwiwruf. Zapraszam!
Wiecej od siebie na temat powyzszy, kiedy skoncze zupe.
Marcin.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 19:48, 05 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Po rocznym doswiadczeniu zwiazkowym nasuwa mi sie, niestety, jeden wniosek - brachmacharya jest konieczna, gdyz to tak jakby kolejny energy lock. Praktyka otwiera na drugiego czlowieka, we wszystkich aspektach. ale seks (nietantryczny) rozprasza energie.
w ashtanga jodze czas na seks jest jeden - piatek wieczorem, poniewaz sobota jest dniem wolnym od praktyki. w pozostale dni praktykuje sie wstrzemiezliwosc. i jest to sluszne w mojej opinii.
moj partner nie cwiczy jogi. nie da sie ukryc, ze nie jest to moja wymarzona opcja gdyby cwiczyl, baloby nam prosciej. Ale dzieki temu jest to dla mnie jakby test zaangazowania. moj partner nie cwiczy, ale tym samym w pewnym sensie pomaga mi w praktyce.
pozdrawiam
asia
(zaraz zaczynam prowadzic pierwsza lekcje jogi we wiedniu!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
słobak
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:55, 06 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Więc jednak będzie gorąca dyskusja! Wspaniale.
Na pewno ciężko pogodzić poranną praktykę ze wspólnym mieszkaniem w jednym pokoju. Pierwszy problem to wyrwać się jakoś z tego łóżka. Drugi problem to ujjayi - nie sposób spać kiedy ja hałasuję na macie. I są to dwa potencjalne źródła nieporozumień.
A co do seksu... Asiu - co rozumiesz pod pojeciem seksu tantrycznego, zebysmy uścislili metodologie;) Bo mnie się wydaje jednak ze seks z kochaną osobą nic nie blokuje, tylko wzajemnie się z dobrą praktyką napędzają i warunkują. I odwrotnie, kiedy w związku źle sie dzieje i seks zaczyna byc problematyczny, to i oddziaływuje negatywnie na praktykę. Tyle tytułem wstępu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vinyasa
Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków/Wiedeń
|
Wysłany: Śro 13:39, 07 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
seks tantryczny - czyli taki, gdzie poprzez kontrolowanie energii seksualnej jestesmy w stanie ja zatrzymac w ciele i umysle. wymiana energii nastepuje pomiedzy partnerami. te umiejetnosc poprzedzaja lata cwiczen (asany, bandhy, pranayama, medytacje, wizualizacje), razem i sosobno.
wszystko zalezy oczywiscie od intensywnosci i czestotliwosci uprawiania seksu. nie jestem przeciwnikiem seksu seks jest dla mnie metafizyka to tez jest problem na elaborat a nie na wypowiedz na forum
nie twierdze, ze seks z ukochana osoba cokolwiek blokuje, a wrecz odwrotnie. dodaje skrzydel, to jest jasne. ale sa to inne skrzydla niz te, ktore daje ashtanga. na bardzo subtelnym, energetycznym poziomie, odczuwam roznice pomiedzy stanem terazniejszym, a stanem sprzed roku. dlatego uwazam, ze brachmacharya jest konieczna, przynajmniej w stopniu regulujacym zycie seksualne na podstawowym poziomie.
jedno nie kloci sie z drugim, ale potrzebny jest umiar. takie jest moje zdanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jan C.
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:15, 08 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Od paru dni nie moglem sie zalogowac, dlatego niniejszy post jest nieco wtorny w stosunku do wypowiedzi Asi. Mimo to zamieszczam go tutaj, korzystajac z metody "kopiuj-wklej". Przy okazji jeszcze raz dziekuje Ani za a) wielokrotna juz techniczna pomoc i b) porzadek na forum.
I jak poszlo, Asiu? Mam oczywiscie na mysli lekcje, a nie piatkowy wieczor. Chyba bede sie musial wkrotce logowac, bo "Gosc" nic nie mowi i prawie trzeba sie domyslac, kto aktualnie pisze. To ja Marcin. (To ja, Jarzabek...)
Asiu, masz racje - obawiam sie - calkowita. Ruszylas watek dosyc mocno, ale prawdziwie. Nie ma sie co oszukiwac: seks z partnerem, ktory nie jest zaangazowany w joge, jest utrata energii. Czyli: dwa kroki do przodu i poltora do tylu. Nie za madrze. To troche tak, jakby wziac kapiel, a potem zabrac sie za sprzatanie mieszkania. Sie czlowiek pobrudzi i na to rady ni ma.
Mam wielka nadzieje, ze ta sama sprawa z partnerem, ktory praktykuje joge, wyglada inaczej: Zwieksza sie po prostu przestrzen dla przeplywu energii w obu kierunkach. Idealnym skutkiem jest tu wzajemny "flow" energetyczny, ktory dzieki wyzbyciu sie pobudek, u ktorych podstaw lezy ludzkie ego, pomnaza przenikajace sie zrozumienie oraz scala partnerow i upodabnia ich do siebie. Mam nadzieje, ze to, co pisze, jest zrozumiale. Jesli nie, sprobuje podeprzec sie obrazem. Zapraszam na strone Alexa Greya (Chyba znasz, Asiu, bo muzyka zespol Tool nie jest Ci obca, a to Grey wlasnie projektowal ich dwie ostatnie okladki. Kto nie zna - niech pozna. Tool jest wielki!): www.alexgrey.com. Nastepnie uprzejmie prosze wejsc w "Paintings", a potem obejrzec obraz pt. "Kissing". O to dokladnie mi chodzi...
Niestety nie posiadam doswiadczen, ktore potwierdzalyby moje wyobrazenia. Kiedy je zdobede, nie omieszkam ich... przemilczec, w mysli powiedzenia "Kto wie - nie mowi...".
Zapraszam zatem do dalszej dyskusji na powyzszy wielowatkowy temat i laczenia sie w pary w celach naukowo-badawczych.
PS: Uprzejmie informuje, ze wciaz jestem kawalerem. Pozdrawiam! M.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 21:43, 08 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Znikąd pomocy:)
Mimo to:
1) tego czy seks z partnerem uprawiającym jogę spełnia wszystkie wymagania postawione przez Marcina, żadne z nas nie sprawdziło, ergo - są to nasze pobożne życzenia
2) bardziej ogólnie - joga jako jedyna droga duchowego rozwoju? bo taki możnaby wysnuć wniosek z podziału: ludzie uprawiający jogę / reszta swiata. Czyżby wśród joginów nie brakowało ludzi o rozdmuchanym ego? Wszyscy się z nim codziennie zmagamy. Granice według których ludzie się parują przebiegają chyba jednak inaczej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vinyasa
Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków/Wiedeń
|
Wysłany: Czw 21:50, 08 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
chcialabym jeszcze dodac, ze seks seksem, ale wazna jest rowniez sprawa emocji, sfera duchowa. druga seria miala na mnie niesamowity wplyw - udalo mi sie odblokowac w sposob po prostu niesamowity, co przeszlo moje najsmielsze oczekiwania. otworzyla mi sie jakas klapka dzieki temu przezylam z moim partnerem kosmiczna euforie milosna...
"swiatlo jogi" ma zbawienny wplyw nie tylko na tych, ktorzy joge uprawiaja, ale takze na tych, ktorzy sa obok i z nimi wspolzyja (nie tylko seksualnie:) taki bardzo prawdziwy banal: to, co dajesz drugiej osobie, wraca do ciebie, czasami ze zdwojona sila. dzieki jodze mozesz dac wiecej.
namaste
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
słobak
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:57, 08 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Teraz to ja wyszłam na ashtangowego betona, tylko w drugą, wichrzycielską, stronę
Ot, takie zboczenie zawodowe, żeby się co do zasady nie zgadzać i dyskutować, choć w gruncie rzeczy, zgadzam się w pełni;)
I przy okazji - Asiu, będziesz przez parę pierwszych dni nowego roku w Krakowie? dajmy na to 2-5? Przydałoby się pocwiczyć pod Twoim okiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jan C.
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:30, 09 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Dzien dobry. Przyznaje, ze jestem lekko zaskoczony, ze cala ta rozmowa toczy sie poniekad torem seksualnym, ktory, jak Asia slusznie zauwazyla, jest tylko jednym z aspektow w zwiazku. Ale widac - jak mowia ludzie obyci w temacie - "Majtki nie pokrzywy!"
A czy osoby praktykujace joge wolne sa od ego? Ale skadze! Zaryzykowalbym twierdzenie, ze moga byc na rozne tego typu wplywy nawet bardziej narazone. Zwlaszcza o hatha jodze mowi sie (przy czym mam tu na mysli wypowiedzi prawdziwych mistrzow, m.in. Bhagavana Nityanandy i Paramahansy Yoganandy), ze hatha joga moze byc przeszkoda w rozwoju.
Nie mam powodu, by im nie wierzyc. Wielu bylo (i jest?) oswieconych mistrzow jogi, ale - na Boga - pokazcie mi jogina, ktory wyrwal sie z samsary za pomoca praktyki samej tylko asany! A moze jednak znacie takich? Miejmy to juz za soba: Pattabhi Jois nie sprawia na mnie wrazenia istoty doskonalej. Przykro mi to mowic, ale dzis wiem, ze sama tylko hatha joga do tego, co Pisma nazywaja "stanem jogi", raczej nie prowadzi.
Nie mniej i tu bumerangiem powracamy do wlasciwego watku: Nawet hatha-jogin stoi na innym stopniu rozwoju niz osoba, ktorej pasja jest tenis ziemny. Spotkanie takich dwoch osob na poziomie zwiazku moze byc wielorako trudne. Tenisista bedzie odbijal pileczke i oczekiwal, ze jogin wlaczy sie do jego ambicjonalnego squasha. Nic z tego, bo jogin pozostanie bierny, a to z kolei wyzwolic moze u partnera cala game niepozadanych reakcji, ktore sa wynikiem jego podstawowych zalozen, roznych od zalozen osoby praktykujacej joge.
Pasja pasji zatem nie rowna i nie wszystkie one jednak prowadza do tego samego celu, rozniac sie tylko droga, ktora nalezy przebyc. Tak se mysle.
Pa(x)! - M.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vinyasa
Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków/Wiedeń
|
Wysłany: Pią 15:20, 09 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
co do przeszkody w rozwoju - zgadzam sie. hatha joga to pokusa posiadania sprawnego ciala, to pozadanie nowych asan.. nawet jogin, ktory praktykuje wszystkie osiem ang w tym juz nawet pomniejsze formy samadhi (jest ich kilka, i przez wszystkie trzeba przejsc zanim osiagnie sie calkowite wyzwolenie) jest narazony na zgubne dzialanie ego, ktore odciagnac go moze od wyzwolenia. wg literatury wraz z praktyka pojawiaja sie tzw moce jogiczne - ktore pozwalaja czlowiekowi przekroczyc kondycje ludzka. bycie czlowiekiem-bogiem to bardzo silna pokusa. nawet pragnienie samadhi jest pokusa i zwodzeniem, poniewaz jest zlamaniem bezpragnieniowosci, do ktorej dazy jogin. filozofia jogi jest wiec troche przewrotna.
dla mnie asana to tylko trzeci stopien jogi. jezeli zaczne kiedykolwiek cwiczyc 3 serie, zaczne rowniez praktykowac kolejny stopien, pranayame. 3 seria jest pewna bariera.
na pewno nauczyciel asan nie jest wystarczajacym przewodnikiem duchowym (byc moze sa tacy, chociaz np nancy gilgoff sama przyznala, ze nawet Guruji jest dla niej tylko nauczycielem asan, a nie guru).
zgadzam sie, ze asana tylko pomaga wzniesc sie na inne poziomy.
co do pasji ktore sa sobie nie rowne. uwazam, ze wiele jest drog do tego samego celu - ale mowie o drogach duchowych. porownywanie jogi z ping pongiem uwazam Marcinku za mylenie porzadkow (ontologicznie rzecz biorac). joga jest bliska zarowno filozofii buddyjskiej jak i mistyce chrzescijanskiej, czy tez duchowosci w innych religiach. elementy jogi mozna odnalezc w wielu tradycyjnych systemach religijno-filozoficznych (polecam Mircea Eliade "Joga. Niesmiertelnosc i wolnosc"). i nie uwazam, zeby joga byla lepsza od innych. nie uwazam tez, ze dzieki cwiczeniu jogi stoje wyzej niz profan. stoje w tym samym miejscu, moze tylko czuje wiecej, albo glebiej zanurzam sie w rzeczywistosci samej, probujac ja odklamac, bo prawda to wolnosc. nie wiem, do czego to wszystko prowadzi. ale dzien za dniem joga mnie zadziwia. wiec praktykuje i czekam, i obserwuje.
dlatego tez uwazam, ze mozna stworzyc szczesliwy zwiazek jogin-niejogin. gdybym byla mniszka, ktora medytuje calymi dnaimi na skale gdzies w tybecie, moglabym pograzac sie w ascezie, i wtedy wystrzegalabym sie wszelkich zwiazkow, a tym bardziej z profanem. ale tak naprfawde praktyka jogi wzbudza milosc do ludzi, a przede wszystkim do tych, ktorzy nie praktykuja.
a partnera zawsze mozna zachecic do jogi
ufff... koniec wywodow
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jan C.
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:11, 09 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
O kurcze... Czyzbym naprawde porownal joge do ping-ponga? Dzie??? (jak mawia moj przyjaciel M.S.)
Ciesze sie, ze czytasz madre ksiazki, Asiu.
A tak na marginesie: Czy wiesz, ze Eliade wzial lacznie z 3 lekcje jogi na krzyz? Tym bardziej niesamowita jest dla mnie jego przenikliwosc i intuicja co do jogi. No bo sam joginem nie byl.
Pa(x)!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vinyasa
Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków/Wiedeń
|
Wysłany: Pon 13:06, 12 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Janku C ping pong to bylo do twej ostatniej frazy ze pasja pasji nierowna i ze nie wszystkie prowadza do tego samego celu a tak przy okazji to wcale sie z toba nie zgadzam
co do Eliade to wiem wiem jestem fanka tego pana jeszcze od czasu liceum i przeczytala ja prawie wszystkie jego ksiazki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 13:27, 12 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Hej Asienko! Tak, tak, wiem, do czego pilas tym ping-pongiem. Ale ten caly tenis wcale nie mial na celu porownania metod, technik czy dyscyplin.
To dobrze, ze sie nie zgadzasz, choc oczywiscie, gdybys sie zgadzala, byloby rownie dobrze.
Chcialem przez to tylko powiedziec, ze istnieja pasje, ktore wyniszczaja, rujnuja zamiast budowac, sieja wiatr itp. Nie mowie tu rzecz jasna o ping-pongu (z ktorym chyba juz musimy powoli skonczyc, zeby sie nam forum nie rozlazlo na jakies glupstwa), tylko o innych namietnosciach, ktorym czlowiek (swiadomie) poswieca sie lub (mniej swiadomie) ulega.
Eliade to geniusz. Troche zapatrzony w siebie, ale geniusz. Idac sciezka Ducha - a nie intelektu - osiagnalby wiele. Oczywiscie teraz sie wymadrzam (bo przeciez osiagnal wiele), ale tak to wlasnie czuje. Przestalem mianowicie (juz jakis czas temu) miec balwochwalczy stosunek do jakosci intelektualnych. I chwala Bogu za laske tego olsnienia!
Czasem po prostu szkoda mi wielu cennych ludzi, ktorzy wspieli sie na sam szczyt ludzkiej mysli, nie bardzo wiedzac jak potem stamtad zejsc. Nie mowie tu koniecznie o Eliadem, tylko znowu nawiazuje do kwestii namietnosci i slepej uliczki, w jaka niektore z nich moga - moim zdaniem - prowadzic. Nawet najpiekniejsza mysl jest tylko mysla, jesli nie przekuc jej na cos innego, co bedzie posiadalo prawdziwa wartosc.
Mam nadzieje, ze wyrazam sie jasno i nie gmatwam zanadto. W razie czego prosze o uwagi. Postaram sie jeszcze jasniej. Pa(x)!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vinyasa
Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków/Wiedeń
|
Wysłany: Pon 18:37, 12 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
wiem wiem, ze tenis to byla metafora!! ja tez walnelam metafore, tylko takie sa wlasnie minusy pisania -trudno wyczuc np ironie w glosie itp
no sa namietnosci, ktore moga rujnowac i burzyc, to jasne. ale tez dazenie do swietosci jest juz pycha. dlatego balans i umiar, i jeszcze raz balans i umiar
co do jakosci intelektualnych. rozumiem cie doskonale, poniewaz sama mam za soba studia humanistyczne - po pierwszym roku juz czlowiek watpi w to, czy ma to sens. miliony zapisanych stron, z ktorych nic nie wynika. mimo wszystko humanistyka jest rowniezt proba zrozumienia pewnych zjawisk, zmusza do myslenia, a to zawsze jest pozytywne.
sama wahalam sie pomiedzy uwielbieniem i pogarda, po obronie wypracowalam zdrowy dystans
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jan C.
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:50, 12 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Wreszcie sie we wszystkim zgadzamy. Poza jedna, ale za to zasadnicza sprawa: Dlaczego dazenie do swietosci jest, Twoim zdaniem, pycha? Gdybys miala racje, to, na Boga, po co to WSZYSTKO? Pa(x)!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|