
|
Ashtanga Yoga Forum Praktykujący, zaciekawieni, zajawieni, żyjący ashtanga jogą:) |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anek
Administrator
Dołączył: 27 Kwi 2007
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom/Kraków
|
Wysłany: Śro 10:12, 13 Cze 2007 Temat postu: jak idzie rano? |
|
|
Jak Wam idzie poranna praktyka?
bo ja niby wiem, że rano najlepiej, wiem jak się dobrze czuję w ciągu dnia po porannej praktyce, ale zbyt czesto ogarnia mnie leń zaraz po otwarciu oczu albo już przy powitaniu słońca B, a w najlepszym wypadku po navasanie:/
leń leń leń
ostatnio ćwiczyłam razem z Anią (dzięki! było super) i jakoś dużo lepiej było z tą motywacją.
hmmm w sumie może chodzi mi w ogóle o samodzielną praktykę, niekoniecznie poranną.
jak Wy macie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
słobak
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:03, 14 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
To wspólne ćwiczenie było super, od razu motywacja mi skoczyła Problem jest tylko taki, ze już nawet wstac można, nawet zacząć, pokonać tego głoda, ale najgorsze to zmusić sie do cwiczenia na przynajmniej 75% swoich możliwości:( A zwłaszcza jak sie ma w głowie ze na 9 trzeba byc gdzies tam, wiec trzeba sie sprezać. Joga jest dla ludzi którzy zaczynają o 10:)
Chyba znowu jakiś mięsień w udzie mi sie naciągnął, cholera, co robić? Podobnie miałam w zeszłym roku i dopiero codzienne pływanie w jeziorze przez 2 tygodnie mi pomogło. A w tym roku widoków na jezioro brak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
anek
Administrator
Dołączył: 27 Kwi 2007
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom/Kraków
|
Wysłany: Czw 12:01, 14 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
to prawda, ja też rano zawsze myślami jestem już przy sprawach, które będą mnie tego dnia zajmować. ciężko się wyłączyć.
i faktycznie więcej niż 75% bardzo trudno z siebie wycisnąć.
dziś zrobiłam całą serię, jestem z siebie dumna (choć nie czekam na oklaski)
powodzenia!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
michalq
Dołączył: 06 Maj 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 23:00, 21 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
zgadzam się z przedmówczyniami. mam to samo
pewnie ze 2 razy w życiu zrobiłem w domu całą serię. może z 10 razy zrobiłem do navasany. pozostałe próby kończyłem na wcześniejszym etapie z przyczyn podobnych do Waszych
gdyby nie studio Radka to nie wiem jak bym ćwiczył i kiedy. a będę miał okazję sprawdzić to w wakacje - czeka mnie kolejna próba wytrwałości i samodzielności
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
michalq
Dołączył: 06 Maj 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 22:27, 07 Lip 2007 Temat postu: rachunek sumienia |
|
|
no i stało się. od dwunastu dni ćwiczę w domu.
przyszedł czas na weryfikację tej daily practice. oto lista sukcesów:
* 2 razy cała seria
* 2 razy połowa serii
* kilka razy do pierwszej p. siedzącej
* kilka razy same powitania słońca
* 2 razy NIC
zaobserwowałem warunki zewnętrzne jakich potrzebuję żeby poćwiczyć od początku do końca:
* zaczynam między 4 a 5 - słońce jeszcze nie wyszło nad horyzont
* poprzedniego dnia jadłem nie później niż o 19
* w pracy spokój - żadnych nowych projektów, żadnych finalizacji
* na gpw spokój - kursy bezpieczne, nie kupuję, nie sprzedaję, mogę stanąć z boku
* w domu porządek - wszystko na swoim miejscu, pranie zrobione, podłogi czyste
* obiecanki wypełnione - prezenty gotowe, spotkania poumawiane
jeśli coś się wyłamuje z tego obrazka, w moim umyśle gości niepokój.
oczywiście zdaję sobie sprawę że TO właśnie jest wyzwanie z którym mam się obecnie zmierzyć. ale z drugiej strony - nic na siłę. najważniejsze dla mnie jest żeby ćwiczenie ZAWSZE sprawiało mi przyjemność. jeśli mam się męczyć, wolę przerwać i zadbać o lepsze warunki następnym razem...
pozdr.,
michal.q
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Vinyasa
Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków/Wiedeń
|
Wysłany: Nie 11:43, 15 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
dla mnie najwazniejsze jest, zeby codziennie stanac na macie w drugiej kolejnosci wazne jest, zeby bylo to o podobnej godzinie i zeby zrobic jak najwiecej. ale nigdy nie mowie sobie np."dzisiaj zrobie cala druga serie". zaczynam i obserwuje sytuacje. z reguly chce mi sie wiecej, dalej, jeszcze... ale czasami jest jakas niewidzialna przeszkoda (zazwyczaj w umysle), albo wszechogarniajaca slabosc wtedy mowie sobie trudno, nie musze codziennie cwiczyc na 100% moich mozliwosci jezeli z jakis powodow nie udalo sie rano, tez nie zloszcze sie na siebie, tylko cwicze wieczorem zbudowanie regularnej praktyki porannej jest bardzo trudne. wiekszosc z nas prowadzi nieregularny tryb zycia, i stad to wynika. im dluzej cwicze, tym bardziej zdaje sobie sprawe z tego, ze moj tryb zycia chce jednak dostosowywac do mozliwosci praktyki wiec walcze o to, aby miec wolny zawod
sciskam wszystkich i powodzenia rano:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ania
Gość
|
Wysłany: Pon 19:04, 16 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Asiu, a powiedz jaka masz metode na to zeby sie rano mobilizowac z jednej strony nie tlumaczac sobie, ze w sumie to warto byloby jeszcze chwile pospac, a z drugiej - zeby miesnie byly juz na tyle rozgrzane zeby cwiczyc na wiecej procent swoich mozliwosci niz 50, a z trzeciej:) zeby glod nie wygrywal z praktyka:)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Vinyasa
Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków/Wiedeń
|
Wysłany: Wto 11:20, 17 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
kiedy sie budze rano, zawsze pojawia sie ta mysl -a mozeby tak jeszcze 5 minut... tylko ze ja wiem juz, ze na poczatku mi sie nie chce, ale potem nigdy nie zaluje, ze wstalam:) wiedzac to latwiej mi jest sie poniesc z lozka. co do rozgrzania miesni... zawsze to powtarzam, ze nie mozna prosto z lozka wskoczyc na mate, bo to niestety konczy sie z reguly zasnieciem w pierwszej pascimattanasanie hihi w zeszlym roku w wakacje, kiedy mialam czas, to robilam tak, ze wstawalm 4-5 rano, pilam zielona herbatke, bralam sobie cieply i zimny prysznic, czekalam nastepnie 20 minut zeby wysikac herbatke krecilam sie po mieszkaniu tak gdzies pol godziny, zeby sie rozbudzic. to jest bardzo wazne.
zeby sie rano lepiej rozgrzac polecam bardzo nauli -jezeli nie umiesz jeszcze, to po prostu popraktykuj tak z 3 do 5 minut uddyjane bandhe. wazne jest zeby ja podnosic mocno, trzymac, a potem wypuszczac. mnie nauli zawsze daje energetycznego strzala, nawet kiedy jestem zupelnym porannym padalcem a co do glodu -ja robie sie glodna dopiero kolo 9-10, wczesniej nie czuje glodu. ale co moge polecic znowu, to zeby napic sie zielonej herbaty, to glod jakos sam przechodzi niektorzy nauczyciele nie polecaja rano zadnych "dopalaczy", a herbata jest uwazana za taki dopalacz. ale po pierwsze niekoniecznie musi to byc herbata, moze byc np herbatka owocowa, albo ziolka, albo woda z cytryna, albo zwykla woda. po drugie uwazam, ze nawet w lecie powinno to byc cos cieplego, zeby sie cieplej zrobilo w zoladku.
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
michalq
Dołączył: 06 Maj 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 15:48, 20 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
mam nieco inne podejście. nie kręcę się po mieszkaniu ;P
natomiast
po wyjściu / zejściu / zwleczeniu się / spadnięciu (*) z łóżka
( (*) niepotrzebne skreślić )
1. ubikacja
2. łazienka. w łazience minimum to: twarz, zęby i stopy. już wtedy jestem odpowiednio rozbudzony żeby się nie przewrócić robiąc np. trójkątasanę.
3. zaczynam powitania słońca zupełnie od niechcenia i na niewielkim luzie. po dwóch-trzech sztukach dociera do mnie że bez oddechu, driszti i band się nie da, więc elementy te zostają automatycznie wzmocnione, no i... się zaczyna! dalej prawie o nic się już nie potrzeba starać. samo idzie.
jedyne ewentualne kłopoty to efekty dnia poprzedniego albo kilku poprzednich. powody? zawsze te same:
późne (po 19) jedzenie, spożywanie paskudztwa wszelkiej maści, późne (po 23) położenie się do spania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
ewula
Dołączył: 18 Sie 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:19, 31 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
A czy czujecie różnice w efektach, ćwicząc rano i wieczorem??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Czw 14:34, 01 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Dzien dobry po raz pierwszy.
Roznice pomiedzy cwiczeniem porannym i wieczornym sa ogromne i wielorakie. Zarowno pod wzgledym synchronicznym, jak i diachronicznym.
Co najistotniejsze: Praktyka poranna jest jak rozpalenie ognia na caly dzien. Przy ogniu trzeba troche sie skupic, troche napracowac, trzeba sobie nan zasluzyc. Praktyka poranna jest logiczna i naturalna. Ustawia cialo i ustawia umysl prosciutko do Boga. A ustawiajac je - ustala i buduje dobra samskare. Polecam.
Praktyka wieczorna to dancing i lustrzane "zajaczki".
Sorry: taka jest moja opinia, mam nadzieje, ze nikomu nie sprawiam przykrosci.
Pozdrawiam z daleka i bliska.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Vinyasa
Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków/Wiedeń
|
Wysłany: Wto 18:19, 06 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
wlasciwie zgadzam sie z toba marcinku, tylko jedna rzecz - ludzie sa bardzo rozni. jednym rano sluzy innym nie. np nancy gilgoff cwiczy od lat popoludniu. wieczorem miesnie sa rozgrzane, i jest to troche pojscie na latwizne, ale jezeli ktos jest z natury slabej postury, albo ma taki a nie inny zegar biologiczny, to rano moze byc dla niego niemozliwe. nie mozna byc w tej kwestii betonem
co do efektow po cwiczeniu rano i wieczorem - niebo a ziemia. przede wszystkim jjezeli cwicze popoludniu, mam tyle energii, ze nie moge potem dlugo zasnac. ta energia jest po to, zeby uzytkowac ja w dzien.
dla mnie tez poranki sa najlepsze
pozdrawiam wszystkich
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
słobak
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:42, 06 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Jest jeszcze drugi problem. Załóżmy, ze rano nie mogę praktykować, bo jestem w podróży, albo oznaczałoby to redukcję snu do granic przekraczających już moje możliwosci. To co, mimo wszystko nie warto wtedy choćby po południu rozłożyć maty, jeżeli serducho się na nią wyrywa?
Ale, przyznaję, metafora porannego rozpalania ogniska jest strzałem w dziesiątkę!
PS: Asiu, a gdzie raport z odnowionej praktyki nauczycielskiej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Vinyasa
Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków/Wiedeń
|
Wysłany: Śro 13:42, 07 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
hihi troche trudno mi na razie prowadzic zajecia po niemiecku, ale idzie dobrze jest przynajmniej smiesznie a ja sie jednak stesknilam za uczeniem, wiec bardzo sie ciesze!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jan C.
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:33, 08 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Chcialem juz wczesniej sie poprawic, ale wspomniane trudnosci techniczne itp... ale nie bede sie tu roztkliwial nad swoja ignorancja...
Mianowicie: Tak, tak, jak najbardziej. Prosze bardzo i uprzejmie zapraszam, i sie poprawiam: Rano jest ok i po poludniu jest ok. I o 3 w nocy tez jest ok.
Sa rzeczy wieksze (ho, ho, duze wieksze) niz (nie)rozgrzany miesien. Jesli glowa madra, to kazda pora dobra. To tyle. Takie moje doswiadczenie zeszlo-niedzielne.
No a poza tym, wiadomix, Aniu S., nie urwiesz sobie glowy, zeby rzucic sie z rana na mate, jesli rozreguluje Ci to grafik dnia. Tzw. "ludzie pracy" po prostu nie moga sobie czasem pozwolic na luksus porannej praktyki. I ja to rozumiem. Wiec popoludnie - jak najbardziej. (Niech zyja "wolne zawody"!)
Mialem wczesniej na mysli sytuacje, w ktorej dobrowolnie rezygnujemy z porannej prakytki na rzecz popoludniowej. Hm... zaprawde, nie chce tu twardniec jak beton, ale wciaz uwazam, ze majac wybor, nalezy probowac rano.
No, Asiu, co z tymi lekcjami? Ja ostatnio spotkalem kilkoro Austriakow w Irlandii i przez kilka pierwszych chwil w ogole nie przyszlo mi do glowy, ze rozmawiaja w jezyku, ktorym - smiem powiedziec - jako tako wladam! Masakra i porazka! Przeciez tego nie idzie zrozumiec. A moze w Wiedniu ta bawarszczyzna lagodnieje? Ale to juz inny temat...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|